Newsy

Leszek Miller o „TzG”: Nigdy nie tańczyłem przed tak szeroką publicznością i nigdy nie tańczyłem walca. Towarzyszyła mi świadomość obniżenia notowań Moniki

2019-10-29  |  06:27

Były premier nie ukrywa, że kiedy wnuczka zaproponowała mu występ w „Tańcu z gwiazdami” pojawiła się lekka obawa, czy sprosta temu wyzwaniu i w wystarczającym stopniu da radę opanować konkretny układ choreograficzny. Leszek Miller zdradza, że nigdy wcześniej nie tańczył walca, dlatego też na treningach dawał z siebie wszystko, by w efekcie perfekcyjnie zaprezentować się na parkiecie i nie przynieść wnuczce wstydu.  Występ wzbudził wśród widzów duże emocje, a polityk zebrał sporo gratulacji.

Monika Miller to kolorowy ptak 10. edycji „Tańca z gwiazdami’, postać nietuzinkowa i charyzmatyczna. W poprzednich odcinkach dziadek wiernie jej kibicował, wspierał w tanecznych poczynaniach i dzielił się swoimi spostrzeżeniami. Tym razem, polityk sam pokazał na co go stać. Wraz ze swoją wnuczką zatańczył walca wiedeńskiego do kultowego utworu "Yesterday" grupy The Beatles. Nie ukrywa jednak, że był nieco zestresowany swoim debiutem w tej roli.

– Nigdy nie tańczyłem przed tak szeroką publicznością i nigdy nie tańczyłem walca, więc to było dla mnie trudne. Ale ponieważ wnuczka uznała, że powinienem wystąpić, to wystąpiłem – mówi agencji Newseria Lifestyle Leszek Miller.

Były premier wspomina, że choć na początku był nieco sceptycznie nastawiony do tego pomysłu, to propozycja była na tyle kusząca, że postanowił podjąć wyzwanie.

Powiedziałem: słuchaj, przemyślałaś to? Ona: tak, oczywiście. A co to byłby za taniec? No walc. Hm, ciężka sprawa. No, ale pomyślałem sobie, dlaczego nie, trzeba spróbować. To jest ryzyko oczywiście, ale życie składa się z ryzyka. Jak nie gra się, to się nie wygra – mówi Leszek Miller.

Po wielu godzinach spędzonych na sali treningowej, polityk jest pełen podziwu dla tancerzy. Na własnej skórze mógł się bowiem przekonać, ile wysiłku trzeba włożyć w to, by przygotować konkretny układ taneczny. Potrzebne jest do tego ogromne zaangażowanie, determinacja i siła walki.

– Najpierw pan Kliment zaproponował pewną choreografię, a potem trzeba było próbować się w tym wszystkim odnaleźć. To nie jest łatwe, ja zresztą jestem pod wrażeniem ogromnego wysiłku, jaki tutaj wkładają ci tancerze. Bo na estradzie to jest wszystko lekkie, przyjemne, zwiewne, ale pod tym kryje się olbrzymia praca, którą oni wykonują. Teraz mogłem się przekonać, że minutowy taniec, już nie mówiąc o dwuminutowym tańcu to są godziny ciężkiego ćwiczenia – tłumaczy Leszek Miller.

Leszek Miller nie ukrywa, że przed wejściem na parkiet towarzyszyła mu duża trema. Nie chciał bowiem zawieść wnuczki i zadziałać na jej niekorzyść.

– Oczywiście towarzyszyła mi świadomość możliwego błędu i tym samym obniżenia notowań, ale na szczęście wszystko było dobrze – mówi Leszek Miller.

Były premier z nostalgią wspomina czasy, kiedy jego wnuczka była małą dziewczynką. I choć nie może uwierzyć, że tak szybko dorosła, to ceni ją za osobowość, konsekwentne dążenie do swoich celów i jasno określone życiowe priorytety.

– Upływający czas przypomina nam, że wszystko mija, że dzieci się rodzą, a potem rosną, małe dziewczynki przemieniają się w piękne kobiety. Aletaki jest nasz wszystkich los. Teraz to już nie jest dziecko, to jest dorosła kobieta, podejmuje suwerenne decyzje. My oczywiście pomagamy tak jak umiemy i możemy, ale to Monika odpowiada za swój los i cały czas jej to mówimy, że czasy, kiedy była małą dziewczynką, a babcia z dziadkiem prowadzili za rączkę, że te czasy już dawno minęły – mówi Leszek Miller.

Polityk zdradza też, że jak dorastająca już wnuczka przyprowadzała do domu pierwszych chłopaków, to wraz z żoną bacznie ich obserwowali i po cichu ich oceniali.

– Zwykle bywało tak, że Monika jak już z kimś się bliżej poznała, to tego kogoś przyprowadzała do nas. My z żoną tak dyskretnie obserwowaliśmy, czy ten chłopak się nadaje. No i zwykle, jak Monika nas pytała, to mówiliśmy, ale to nie były nasze decyzje, tylko Moniki – mówi.

Leszek Miller tłumaczy, że niezależnie od tego, ile wnuczka będzie miała lat, jako dziadkowie zawsze postarają się być dla niej jak największym wsparciem.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Dom i ogród

Zdrowie

Tomasz Ciachorowski: Po czterdziestce nasze ciało nie jest już tak sprawne jak wcześniej. Imają się go różne choroby, dolegliwości i łatwiej o infekcje

Aktor zaznacza, że po czterdziestce stał się wielkim entuzjastą profilaktyki i na bieżąco monitoruje stan swojego zdrowia. Korzysta więc z dobrodziejstw medycyny i docenia, że dzięki regularnym badaniom może mieć kompleksową wiedzę na temat tego, co się dzieje w jego organizmie. Tomasz Ciachorowski uważa, że w pewnym wieku trzeba już dbać o siebie ze zdwojoną siłą. Dobrą kondycję pomaga mu zachować także aktywny styl życia. Szczególnie lubi jeździć na rowerze.

Psychologia

Katarzyna Zielińska: Na dobranoc nie oglądamy telewizji, tylko czytamy dzieciom książki. To jest ten moment, kiedy możemy budować relację z naszymi pociechami

Aktorka, która jest ambasadorką kampanii #TataTeżCzyta2024, zapewnia, że wraz z mężem z ogromną przyjemnością kultywuje tradycję wieczornego czytania swoim synkom, ośmioletniemu Henrykowi i sześcioletniemu Aleksandrowi. Chłopcy mają już ulubione lektury, wśród nich są miedzy innymi książki detektywistyczne, przyrodnicze, o sporcie i o kosmosie. Katarzyna Zielińska podkreśla, że cała rodzina uwielbia ten wieczorny rytuał i czerpie z niego wiele korzyści.