Newsy

"Kamper" z Piotrem Żurawskim i Martą Nieradkiewicz od dziś na ekranach kin

2016-07-15  |  06:45

"Kamper" to komedia opowiadająca o współczesnych 30-latkach, odznaczających się beztroskim podejściem do życia, a nad stabilizację przedkładających realizację swoich pasji. W głównych rolach wystąpili Marta Nieradkiewicz i Piotr Żurawski. Debiutancki film Łukasza Grzegorzka miał premierę podczas festiwalu w Karlowych Warach, gdzie zdobył nominację w konkursie East of the West.

Tytułowy Kamper to 30-latek pracujący jako tester gier komputerowych, odznaczający się niezbyt dojrzałą, jak na swój wiek, osobowością. Od kilku lat jest żonaty z Marią, pochłoniętą rozwijaniem swojej życiowej pasji, jaką jest gotowanie. Niegdyś małżonków łączyła wielkie uczucie, teraz ich związek zaczyna przechodzić kryzys. Dodatkowo, w ich życiu pojawiają się nowe fascynacje – Maria poznaje dojrzałego, odnoszącego sukcesy szefa kuchni, Kamper natomiast zaczyna lekcje hiszpańskiego u zmysłowej Luny. W parę głównych bohaterów wcielili się Marta Nieradkiewicz i Piotr Żurawski.

– "Kamper” jest o młodym małżeństwie, które przezywa kryzys, chyba nie wiedzą do końca, co się stało i kiedy to się stało, ale orientują się, że są w momencie kryzysu. Trochę za późno się obudzili, za późno się zorientowali, że coś jest nie tak – mówi Marta Nieradkiewicz agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

– To film o niedojrzałym pokoleniu 30-latków, które nie potrafi sobie znaleźć miejsca w życiu, nie potrafi podjąć odważnych decyzji i które boi się odpowiedzialności – dodaje Piotr Żurawki.

Mateusz, nazywany Kamperem, to typowy Piotruś Pan, wieczny chłopiec, który nie chce dorosnąć. W jego życiu pojawiają się problemy, lecz on nie ma odwagi i nie chce stawić im czoła. Zdaniem Piotra Żurawskiego w pokoleniu obecnych 30-latków zdecydowana większość mężczyzn przypomina jego filmowego bohatera. 31-letni aktor twierdzi, że on sam ten etap życia ma już chyba za sobą. 

– Jak obejrzałem ten film, to odetchnąłem z ulgą, że chyba już taki nie jestem na szczęście, parę lat temu jeszcze tak, już teraz chyba nie – mówi Piotr Żurawski.

"Kamper" to nie pierwsze zawodowe spotkanie Marty Nieradkiewicz i Piotra Żurawskiego. Pracowali już razem przy kilku spektaklach w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Zdaniem aktorki doświadczenia te bardzo ułatwiły im pracę na planie filmu Łukasza Grzegorzka. Nie oznacza to jednak, że podczas zdjęć nie napotkali scen, które obojgu sprawiły trudność.

– Była taka scena śniadania, strasznie długa. Robiliśmy wiele dubli tej sceny, wiele rzeczy się tam dzieje na raz i to chyba rzeczywiście była taka scena, która myślę, że mnie i Piotrka jakoś dużo nerwów kosztowała mówi Marta Nieradkiewicz.

Dla jej filmowego męża stresującym doświadczeniem była także scena erotyczna z meksykańską aktorką Sheily Jimenez, kreującą postać Luny. Po montażu, w ostatecznej wersji filmu, został tylko jej fragment  podczas zdjęć nakręcono jednak ujęcia o długości 10 minut. 

– Wcześniej nie miałem takiego doświadczenia i myślałem, że to będzie zabawne, a w sumie było dosyć takie, nie wiem jak to powiedzieć, przykre, denerwowałem się po prostu, ale w końcu wyszło fajnie – mówi Piotr Żurawski.

Film "Kamper" miał premierę 3 lipca podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Karlowych Warach. Był wówczas nominowany do nagrody w konkursie East of the West, przeznaczonym dla filmów z krajów byłego bloku wschodniego. Obraz Łukasza Grzegorzka zbiera również pozytywnie opinie krytyków i publiczności.

– Ludziom, z którymi rozmawiałam tam na festiwalu, bardzo się podobało i mieli takie, że wow, że to jest naprawdę jakaś fajna historia fajnie opowiedziana o małżeństwie – mówi Marta Nieradkiewicz.

Polska premiera filmu miała miejsce 11 lipca, na ekrany kin obraz trafia jednak dopiero dziś. Oprócz Marty Nieradkiewicz i Piotra Żurawskiego, będzie w nim można zobaczyć także m.in. Jacka Braciaka, Bartłomieja Świderskiego i Justynę Suwałę.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Teatr

Konsument

Tanie dekoracje do domu coraz poważniejszym problemem dla środowiska. Eksperci ostrzegają przed skutkami fast homeware

Sztuczne dekoracje kwiatowe, wiosenne wianki, puchate króliki, kurczaczki wielkanocne czy plastikowe świecidełka bożonarodzeniowe – ostatnie lata to prawdziwy boom na sezonowe dekoracje do domu. Trend ten znacząco zyskał na popularności w czasie pandemii, kiedy w domach pracowaliśmy i spędzaliśmy większość wolnego czasu, a podchwyciły go sklepowe marki, które wprowadziły do oferty taki asortyment i kuszą sezonowymi promocjami na niego. Eksperci podkreślają, że o ile w dekorowaniu domu nie ma nic złego, o tyle wybieranie tanich dekoracji i zmienianie ich co kilka tygodni czy miesięcy to trend szkodliwy i dla naszych portfeli, i dla środowiska. I porównują fast homeware do szkodliwości fast fashion, czyli taniej mody w naszych szafach.

Psychologia

Beata Pawlikowska: To wszystko, czego doświadczyłam w dżungli amazońskiej, wstrząsnęło mną i pokazało mi prawdę o sobie samej. To właśnie był początek zmian w moim życiu

Pisarka preferuje podróżowanie w pojedynkę. Lubi wyjeżdżać w trudne, niedostępne rejony świata, bo takie wyprawy są także podróżą w głąb siebie. Chociażby w dżungli amazońskiej przekonała się, że decyzje, jakie podejmujemy na różnych etapach naszego życia, wynikają właśnie z naszego postrzegania samych siebie i świata. A z kolei to postrzeganie zależy od podświadomych przekonań, które są naszym wewnętrznym programem wgranym w dzieciństwie. W swojej książce zatytułowanej „Kody podświadomości” podróżniczka tłumaczy, że jeśli ktoś podświadomie wierzy na przykład w to, że nie ma prawa do szczęścia i jest gorszy od innych, to jego życiowa droga będzie właśnie wiernym odbiciem tych przekonań.